Muszę przyznać, że rzadko mi brakuje słów, najczęściej mam ich nadmiar, czasem udaje się je jakoś ujarzmić, czasem (na szczęście niezbyt często) czuję, że przejmują władzę, ale tym razem jest trochę tak, że nie wiem, co powiedzieć. Dlaczego? Bo jedną z najgorszych rzeczy, jaka może się przytrafić piszącemu, jest nieznośny patos i nadmiar komplementów. Oczywiście ani patos nie zawsze jest nieznośny, a i komplementy, nawet w nadmiarze, bywają miłe. Ale kiedy pisze się na ślubnym blogu o zdjęciach ślubnych, ciężko nie popaść w manierę zachwytów, a jeszcze ciężej – utrzymane w tej manierze teksty – czytać.
Tymczasem z Olą i Amadeuszem było idealnie i kieruję do nich tylko proste, ale głośne: DZIĘKUJĘ! I tylko tyle powiem. Resztę niech opowiedzą zdjęcia. W końcu po to między innymi je robię, żeby nie musieć mówić za dużo :-).
PS. Wszystko to działo się u nas. W naszym miasteczku i naszej parafii. Zapraszamy!
uwielbiam Wasze zdjęcia!!!
Zdjęcie ze statuami jest boskie! Piękny reportaż.
Słaby jestem w opisach i komentarzach. Napisze tylko to, że bardzo mi się podobało! 😉
Jak zwykle wieloplanowość, emocje i gracja 🙂 Pięknie!
Pięknie opowiedziana historia!
Podobało się! Baaaardzo fajne kolorki!
Cały reportaż piękny. Moje ulubione zdjęcia to te portrety pani młodej pomiędzy rzeźbami. REWELACYJNE
Wasze materiały są jak matematyczny constans. Niezmiennie wyśmienite!
Cudowny materiał!
Piękne zdjęcia, zresztą jak zawsze ! 🙂