To coś nie przytrafia nam się na co dzień. Jesteśmy z Małopolski, ale podróżujemy po całej Polsce i nie tylko, ale jednak najczęściej gościmy w Krakowie i okolicach. Nie odwiedziliśmy zatem zbyt wielu miejsc we Wrocławiu, ale o tych, w których gościliśmy, warto opowiedzieć. A zwłaszcza warto je pokazać :). Każde z miejsc, na które padł wybór przy organizacji tego ślubu i wesela, jest nieprzypadkowe. Czasem o tych wyborach decydują względy logistyczne (tak jest najczęściej), czasem sentymentalne (bo parę z danym miejscem coś łączy). W przypadku Judyty i Michała – decyzja o miejscach była wyborem estetycznym. Ważne było, by poszczególne etapy tego dnia pasowały do siebie wizualnie. I nie jest niczym dziwnym, gdyż Judyta, czyli nasza panna młoda, myśli kadrem. Sama jest fotografem, a także architektką, więc tło ich wspólnej historii było precyzyjnie przemyślane. Jakie zatem jest jej zdaniem najpiękniejsze miejsce na wesele we Wrocławiu? Zobaczcie sami :).
Panna młoda na ostatnią panieńską noc i na czas przygotowań ślubnych przeniosła się do hotelu The Bridge, zlokalizowanego na Ostrowie Tumskim. To również jedno z najpiękniejszych miejsc na wesele we Wrocławiu. Budynek jest bardzo nowoczesny, ale bardzo mocno nawiązuje swoją bryłą do neogotyckiego gmachu Wyższego Seminarium Duchownego, który znajduje się naprzeciwko, a także do innych budynków na Ostrowie Tumskim. Budynek wykonany został ze szlachetnych materiałów, między innymi naturalnie wypalanej cegły, szkła, metalu i betonu. We wnętrzach apartamentów znajdują się wielkoformatowe grafiki ukazujące Wrocław oraz reprodukcje obrazów z Muzeum Narodowego. Część ścian zdobią również portrety postaci historycznych, które związane są z dziejami Dolnego Śląska. W takiej scenerii przygotowywała się Judyta. Michał natomiast został w ich wspólnym mieszkaniu. I choć nie był to gotyk, ani nawet neogotyk, to jednak mieszkanie miało dwa zasadnicze plusy. Były nimi koty rasy Maine Coon ;). Jeden co prawda kompletnie nas ignorował, ale drugi bardzo aktywnie uczestniczył w przygotowaniach. Widać przede wszystkim, że miał dość krytyczny stosunek do picia whisky. Zdjęcie „kociego facepalmu” to jedno z naszych ulubionych z całego sezonu ślubnego :).
Nieprzypadkowa architektura hotelu, ale i również jego lokalizacja była nieprzypadkowa. Ceremonia odbywała się bowiem w bliskim sąsiedztwie hotelu The Bridge i można było przemieścić się tam na piechotę. Gotycka kolegiata znakomicie korespondowała stylistycznie zarówno z miejscem przygotowań, jak i Starym Klasztorem, do którego udaliśmy się po ceremonii. Jaki był ślub? Bardzo wesoły :). Zaprzyjaźniony ksiądz to coś najwspanialszego, co może zdarzyć się na ślubie. Spersonalizowane kazanie, mnóstwo żartów, śmiech pary młodej – i można powiedzieć, że zdjęcia robią się same :).
…to właśnie Stary Klasztor. Trzeba przyznać, że wrażenie jest dość niezwykłe. Oprócz klasycznej cegły, mamy tu znów wyraźny gotycki styl – strzelistość i krzyżowe sklepienia. Mamy również witraże, które potęgują wrażenie, że jesteśmy w przestrzeni sakralnej, choć wcale tak nie jest. Niegdyś był to rzeczywiście klasztor dominikanek. Dziś jest to przede wszystkim przestrzeń koncertowa. Świetnie sprawdziła się również jako miejsce wesela i to nie tylko dlatego, że znów wizualnie stworzyła jedną całość z pozostałymi miejscami reportażu. Przede wszystkim jest to miejsce o rewelacyjnej akustyce. Niestety zupełnie nie słuchać tego na zdjęciach. Ale myślę, że widać, że cała weselna ekipa bawiła się wybornie, dając nam mnóstwo okazji do zrobienia dobrych zdjęć. A fotografia reporterska to niezmiennie nasza miłość. Zresztą – sprawdźcie sami :).
Po zobaczeniu otwierającego zdjęcia wiedziałem, że będzie to dobry reportaż. A i tak dałem się wielokrotnie pozytywnie zaskoczyć oglądając całość. Są gęste kadry, są kadry nieoczywiste, są kadry z humorem i te wzbudzające emocje. Wszystko co trzeba : )