Podobno każda dziewczyna chce choć raz w życiu poczuć się jak księżniczka. Mieć spektakularną suknię (albo dwie), welon tak zjawiskowy, że w zasadzie można by wystąpić tylko w nim. No i bal. Prawdziwie królewski, jak z baśni. Bywa się na różnych balach, ale ten najważniejszy, to oczywiście wesele. Wesele na Zamku w Kliczkowie to zdecydowanie spełnienie marzeń o prawdziwie królewskiej imprezie. A skoro już tyle słów padło o balach, księżniczkach i innych baśniowych konotacjach – to teraz parę słów o lekturach. Wbrew pozorom – będzie całkiem na temat. Na temat tego, jak rozumiemy reportaż ślubny.
Pamiętam z czasów studiów polonistycznych, że w siedzeniu w czytelni i czytaniu lektur najbardziej fascynowały mnie dopiski na marginesach. Niektóre książki były strasznie stare. Dobrze, że to jeszcze nie były czasy wybujałych alergii, bo na bank wszyscy byśmy umarli. A z tym pisaniem na marginesach – wiem, tak się nie robi. Ale to było jak tajemne listy pisane przez studentów na przestrzeni dziesięcioleci. Wątki (dosłownie) marginalne. Po co o tym piszę, skoro tak naprawdę chcę pokazać zdjęcie? Bo uważam, że te „zapiski na marginesach” działają w fotografii reportażowej bardzo mocno. Pamiątkowe ślubne zdjęcia skupione wokół młodej pary i podporządkowane chronologii to główny wątek. Ale to te marginalne wątki są jak aromatyczna przyprawa – dodają ślubnej pamiątce smaku.
Co to takiego? To nie tylko inne sytuacje, które wydarzają się przy okazji ślubu gdzieś na drugim czy trzecim planie. Zapiski na marginesie to przecież nie zawsze tekst, czasem są to rysunki. One też niosą ze sobą treść. W reportażu rysunkiem jest dla mnie zdjęcie, które skupia uwagę nie treścią, a graficznością. Taki przerywnik. Lub łącznik. Jak kto woli. Chodzi o to, żeby skupiony na jednym wątku ciąg wydarzeń nie przytłoczył, ale żeby historia toczyła się lekko. I żeby miała momenty, że chcesz się zatrzymać i przyjrzeć dokładniej.
Ale nie możemy oczywiście zapominać o głównym wątku! A ten główny wątek to niezwykła para. Wieloletni związek, dwójka wspaniałych dzieciaków. Na swój ślub wybrali zamek w Kliczkowie – sam zachód Polski, żeby zarówno polscy, jak i holenderscy goście mieli przynajmniej trochę zbliżoną odległość do przebycia. Zamkowe wnętrza na przygotowania ślubne – absolutna bajka. Po pierwsze wielkie i przestronne komnaty, a po drugie absolutnie zjawiskowe światło. Nieco trudniej było ze światłem na plenerowej ceremonii, która odbywała się w środku dnia, w środku lata przy jakimś milionie stopni. Naszym wesołym gościom jednak absolutnie nijak nie przeszkadzało to w pięknym i emocjonalnym przeżywaniu ceremonii 🙂
Kochamy nad życie miejsca z historią, jak Pałac Goetzów, Dwór Sieraków czy Zamek Korzkiew. Bo są piękne i mają duszę. I jedną maleńką wadę. Duszno! :D. Dusza jest, ale duszno też ;). Zamek posiada ogromne sale i w normalnych okolicznościach jest tam raczej chłodno. Ale przy milionie stopni na zewnątrz i sporej, rozentuzjazmowanej, międzynarodowej ekipie wewnątrz – na sali balowej zrobiło się naprawdę gorąco. Klimatyzacji brak, bo budynek zabytkowy, wiadomo. Ale upał nie mógł pokonać naszej pary i ich gości. Pokazali po prostu, ze są gorętsi. Pozdejmowali buty, zmienili balowe kreacje na t-shirty, panna młoda wskoczyła w krótką sukienkę. Priorytetem była tego dnia po prostu dobra zabawa. Dobra zabawa, czyli tańce. Ale nie tylko. Przestronność sali balowej daje więcej możliwości, może być np. halą do piłki nożnej, może służyć uprawianiu gimnastyki. Ale tego już nie da się za bardzo opisać, zdecydowanie lepiej zobaczyć.
W tym przypadku są to dzieci. Myślę, że nawet bez pisania o tym – samo rzuciłoby się w oczy. Zabawne portrety, rozmaite sytuacje z udziałem dzieci – zdecydowanie dodały tym ślubnym fotografiom smaku. Zdjęcia dzieciaków wyznaczają rytm tej historii. Jej refren, który z całą pewnością prowokuje do uśmiechu. Dwa spośród zdjęć dzieci zostały wyróżnione przez fanpage Sztuki Fotografii Ślubnej.
Lubimy widzieć siebie w sposób idealny. Zwłaszcza w dzień ślubu. W reportażu ślubnym wątek główny, czyli perypetie pary młodej w dniu ich ślubu – zawsze postrzegamy nieco idealistycznie. Za to wątki poboczne i marginesy – to są miejsca, w których faktycznie zostawiamy swój znak rozpoznawczy – zapisujemy jakąś historyjkę, albo rysujemy obrazek w postaci zdjęcia o charakterze graficznym. To, jak zmieniają się te ślubno-weselne pamiątkowe zdjęcia jest jak taki list przez pokolenia. Jest jak lekcja patrzenia i opis obyczajów. Ale dość już teoretyzowania – pora na zdjęcia!
Spodobała się zamkowa historia? Zapraszamy zatem na inny reportaż – wesele w Pałacu Goetz. Urok tego miejsca Cię zachwyci.
A może wolisz klimat industrialny? Wciągnie się zatem wesele w Impresji w Zabrzu. Zapraszamy!
Hej Wy Górscy Wy ! 😉 No przesadziliście 😉 cudowny materiał 🔥🔥😍
Świetny materiał. Widać w nim Wasze doskonałe reporterskie oko bo każdy kolejny kadr to złapana chwila bez zbędnej reżyserki. No i ta wszechobecna radość i kolorki ! <3
Delektuję się i gratuluję!
Wspaniały pełen życia i emocji reportaż! Bardzo dużo świetnych kadrów!
Wspaniale się ogląda. Świetna, ciekawa historia i mnóstwo pięknych kadrów!
Nie lubię oglądać materiałow innych fotografów. Gdy zobaczę taki materiał jak Wasz reportaż zastanawiam się nad sensem istnienia na rynku fotografii ślubnej 😛 Doskonały reportaż!
Uwielbiam Wasze reportaże. Jest w nich tyle życia <3
O wow !!! Naprawdę zacny reportaż. Każde zdjęcie z osobna i wszystkie razem tworzą historie.
Dziękujemy bardzo!
Piękny reportaż 🙂 !
Świetne repo!